Ronaldo jest wielki, ale... jego koledzy już nie
Cristiano Ronaldo znowu to zrobił. Znowu strzelił gola na mundialu, dzięki czemu ma już ich na koncie cztery po dwóch spotkaniach. Biorąc pod uwagę, że przed nim jeszcze starcie z Iranem, można spodziewać się, że rewelacyjny Portugalczyk jeszcze jakieś bramki na tym turnieju zapakuje, bo w formie to on jest nieziemskiej. Kolegów w zespole też ma nie byle jakich, razem z nimi pokonał Maroko 1:0 chociaż... to Marokańczycy przez większość czasu wyglądali wyraźnie lepiej!
Na początku powiem, że mecz był bardzo dobry. Świetnie się go oglądało, gra była dynamiczna, efektowna i szczególnie w pierwszej połowie prowadzona od bramki do bramki. Zanim wszyscy kibice zdążyli kupić popcorn z piwkiem i zasiąść na swoich krzesełkach (lub fotelach) to mistrzowie Europy zdążyli wyjść na prowadzenie! A jak oni wychodzą na prowadzenie to wiadomo, że pierwszą myślą jest: "Cristiano?" i tak - to był właśnie Cristiano. Joao Moutinho dośrodkował z rożnego, gwiazdor Realu Madryt urwał się Manuelowi Da Coście i ryzykując zniszczenie swojej perfekcyjnie ułożonej fryzury oraz zadrapanie na boskim nosie, rzucił się szczupakiem (tym razem nie nurkując) i głową wpakował piłkę do bramki. Reszta drugiej połowy przebiegała na atakach raz jednych, raz drugich, z dobrym tempem i wyrównanymi szansami.
Ale w drugiej części spotkania ewidentnym dominatorem było... Maroko. Portugalczycy nie istnieli i nawet Ronaldo przez większość czasu był jakiś taki niewidoczny. Zresztą ja też jakiś niewyraźny dzisiaj jestem, więc chyba z Crisem musimy se po Rutinoscorbinku strzelić. W każdym razie ataki Afrykańczyków napędzał kapitalny dzisiaj Hakim Ziyech z Ajaxu, który udowodnił, że całkiem słusznie jest uznawany za gwiazdę swojej reprezentacji. W ostatnim meczu z Iranem mógł irytować, ale w starciu z Portugalczykami grał gościu pierwsze skrzypce! Bardzo dobrze wyglądał też dostarczający ciekawych wrzutek Nordin Amrabat oraz znany i lubiany Medhi Benatia, którego piłka szukała w portugalskim polu karnym jak swego czasu policja Chadę. No i tak cisnęli Marokańczycy, cisnęli, cisnęli, atakowali, ale nic z tego nie było. Raz strzelali niecelnie, raz ktoś zablokował, raz Rui Paticio dowalił taką paradę, że klękajcie narody... Cóż, z ich napastnika, nijakiego Khalida Boutaiba, też za dużego pożytku nie było, dlatego jedynym marokańskim piłkarzem, który ma na tym turnieju gola, wciąż pozostaje Aziz Bouhaddouz, if you know what I mean. Szkoda, że selekcjoner Renard, o którym mówi się głównie w kontekście jego prezencji, nie wpuścił go na boisko. Może tym razem nie pomyliłby bramek...
Maroko przegrało nie tyle z Portugalią, co z własną nieskutecznością. To był ich największy mankament, bo sama gra wyglądała naprawdę bardzo dobrze. Potrafili podejść pod pole karne rywala, stworzyć sobie sytuację, ale nie potrafili przekuć tego na gola. Może gdyby Portugalczycy nie mieli Ronaldo, Marokańczycy coś by wykombinowali - ale teraz to już zwykłe gdybanie. Może zabrakło sprytu? Jakiejś symulki? Bo jeśli o ten aspekt chodzi, to Cristiano z Pepe pokazali, że lata w LaLiga odbiły na ich grze wyraźne piętno...
CIEKAWOSTKI:
- Pierwsze cztery strzały celne Portugalczyków na tym turnieju oddał Cristiano Ronaldo. Wszystkie zakończyły się golami.
- Ronaldo to obecnie najskuteczniejszy Europejczyk na szczeblu reprezentacyjnym w historii. Skubany wpakował już 85 goli.
- Na tę chwilę Ronaldo jest piłkarzem z największą liczbą oddanych strzałów na mundialach od momentu, w którym Opta zaczęła to zliczać (1966). Jego gol był uderzeniem nr 75.
- Portugalia miała w tym meczu 4 kontakty z piłką w polu karnym przeciwnika, Maroko 15.
SKŁADY:
Portugalia: Rui Patricio - Soares, Pepe, Fonte, Guerreiro - B. Silva (59. Martins), Moutinho (89. Adrien Silva), Carvalho, Mario (70. B. Fernandes) - Ronaldo, Guedes
Maroko: Munir - Dirar, Benatia, Da Costa, Hakimi - El Ahmadi (86. Fajr) - Amrabat, Belhanda (75. Carcela), Boussoufa, Ziyech - Boutaib (69. El Kaabi)