Wenger selekcjonerem?
W maju całym światem wstrząsnęła informacja o odejściu Arsene'a Wengera z Arsenalu Londyn. Większość z nas pamiętało bowiem Kanonierów tylko i wyłącznie prowadzonych przez Francuza. Nie ma się jednak co dziwić, w końcu Wenger był menedżerem The Gunners przez 22 lata. Kiedy ustąpił ze swojego stanowiska zaczęła się wielka dyskusja na temat tego, czy powinien jeszcze obejmować jakiś zespół. Francuz nie zdecydował się na przejmowanie żadnej posady, ale jak się okazuje, już niedługo może się to zmienić.
Japońskie media podają bowiem, że Wenger może już niedługo poprowadzić tamtejszą kadrę. Wokół reprezentacji Japonii było niezłe zamieszanie jeszcze przed Mundialem. Zwolniono Vahida Halihodzicia na dwa miesiące przed turniejem. Wtedy to wydawało się bardzo wcześnie, ale Hiszpanie udowodnili nam potem, że wcale tak nie jest. Reprezentację objął Akira Nishino. Było jednak wiadomo, że jest ro tymczasowa posada, a federacja po Mistrzostwach Świata zatrudni kogoś z większymi kompetencjami do tej posady.
Pomysł zakontraktowania Wengera wydaje się w pierwszej chwili mocno egzotyczny dla obydwu stron, ale warto przypomnieć, że Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest dla Francuza obcy. Trenował on Nagoyę Grampus przez dwa lata, tuż przed tym, jak objął Arsenal. Zna kraj i w pewnym stopniu również język, więc nie miałby problemów z odnalezieniem się w nowym miejscu pracy. Sami Japończycy momentalnie by się w nim zakochali, w końcu to spokojny analityczny umysł, w sam raz do nich pasujący.
Uważam, że byłby to świetny ruch ze strony Wengera. Nie ma co przejmować jakiegoś wielkiego klubu, ponieważ należy mu się odpoczynek od stresu i ciągłego siedzenia na szpilkach. Robił to przez 22 lata, dajmy mu odsapnąć. Jednakże przydałoby się pozostać w zawodzie, więc posada selekcjonera mniejszego państwa będzie do tego idealna. Ciekawi mnie tylko jedna kwestia. Czy japońska część internetu zna memy o czwartym miejscu? Jeśli tak, to będziemy mogli spodziewać się ich eskalacji w niespotykanym do tej pory wymiarze.