Roma pozbędzie się swojej perełki
AS Roma to mocny i względnie utytułowany klub pełen naprawdę utalentowanych zawodników. Problem w tym, że fundusze Rzymian, pomimo tego, że przez lata grali w Lidze Mistrzów i znajdowali się w czołówce Serie A, wciąż nie są zadowalające. "Giallorossi" muszą regularnie wyprzedawać się ze swoich gwiazd, by móc przetrwać. Za to, co im zostanie kupują tańszych i młodszych piłkarzy, kreują ich na porządnych ludzi i puszczają w świat. Koło się zamyka i zaczyna się kręcić. Choć wielu kibiców i nawet postronnych obserwatorów życzyłoby Romie większej stabilizacji finansowej, ale wszyscy wiemy, że ona nie nadejdzie. Koło będzie się kręciło i przyszedł właśnie kolejny czas, by je napędzić.
Rzymianie już teraz muszą myśleć o letniej wyprzedaży. Jeśli uda im się awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów wpadną oczywiście fajne pieniążki i nie trzeba będzie oddawać światu połowy składu, ale zawsze przyda się zarobek. "Giallorossi" wytypowali już nawet kandydata, którego wystawią w witrynie jako pierwszego. Tym szczęśliwcem będzie Cengiz Under. Dlaczego akurat Turek? Odpowiedź jest bardzo prosta. To na niego jest największy popyt. Przez zeszłe pół roku pytało o niego mnóstwo klubów, a najbardziej zainteresowany był Arsenal. Jeśli więc teraz oficjalnie przyznają, że mogą go sprzedać, potencjalni kupcy zjawią się w mgnieniu oka.
"Corriere dello Sport" zapewnia nas o chęci sprzedaży Turka, ale nie podaje już, ile Rzymianie sobie za niego zażyczą. "Giallorossi" lubią sobie podbić cenę za swojego zawodnika. Biorąc więc pod uwagę fakt, że Under jest wyceniany na jakieś 35 milionów euro, nie zdziwiłbym się, gdyby trzeba było za niego zapłacić przynajmniej 40 baniek. To już wiemy, że Arsenal z tego wyścigu wypada, bo zwyczajnie nie ma funduszy na taki transfer. Po Undera mogłaby też zgłosić się Chelsea, która była nim niedawno zainteresowana, ale "The Blues" mają przecież zakaz transferowy, więc też muszą obejść się smakiem. Ktoś chętny na pewno się jednak znajdzie. Monchi wykona kilka telefonów i pieniądze za Under będą leżały na stole już po chwili. Tylko kto je przyniesie?