Potencjalni trenerzy Milanu właśnie się objawili
Bycie kibicem Milanu w dzisiejszych czasach jest tylko nieznacznie lepsze od bycia bezdomnym na środku Syberii. "Rossoneri" notują najgorszy start sezonu od... 1938 roku, czyli od momentu, kiedy Adolf Hitler miał się całkiem dobrze, lwia część Śląska nie miała nic wspólnego Polską, a wysłanie jakiejś rakiety w kosmos ciągle pozostawało w sferze marzeń o ufokach. Nic dziwnego, że pozycja trenera Marco Giampaolego jest poważnie zagrożona.
6 punktów po 6 meczach, bilans 4:8, 16. miejsce w tabeli, 3 porażki z rzędu, fatalna, beznadziejna, żenująca gra... witamy w czerwonej części Mediolanu! Nic nowego się w Milanie nie dzieje, nadal mają tam burdel większy niż w niejednym domu publicznym, nadal nikt nie potrafi robić ruchów z jakąś większą logiką, a wszelkie transfery, które są tam dokonywane, często pozostawiają nad głową kibiców chodzący znak zapytania. Umówmy się, ale zakup Krzysztofa Piątka po pół roku formy nie należał do najbardziej racjonalnych.
Giampaolo i jego kopacze w najbliższy weekend zmierzą się z Genoą i włoskie media sugerują, że jeśli polegną, trener może pożegnać się ze swoim stołkiem. Smutne to zawsze, kiedy szkoleniowiec żegna się ze swoim stanowiskiem po tak krótkim czasie, bo to tylko pokazuje, jak bezowocny był cały okres przygotowawczy i jak bardzo została zmarnowana szansa na zbudowanie czegoś stabilnego. Włoskie media podają już potencjalnych następców Giampaolego i wskazują Claudio Ranieriego oraz Rudiego Garcię. Ten pierwszy pozostaje bezrobotny po tym, jak kończył sezon w Romie, a ten drugi jest bez pracy po blisko trzech latach spędzonych w Marsylii. Ranieri wypowiedział się nawet w mediach na ten temat:
Po pierwsze, chciałbym, żeby Giampaolo pokazał swoją trenerską jakość. Mam nadzieję, że znajdzie rozwiązanie, bo to nie jest łatwa sytuacja. Natomiast jeśli chodzi o moją przyszłość, liczy się ciekawy projekt.