Napoli może zmienić właściciela
To, co ostatnio dzieje się w Napoli to wręcz podręcznikowy przykład definicji słowa "inba". Aurelio de Laurentis, prezydent klubu zarządził karne zgrupowanie w siedzibie zespołu, na którym nie stawił się żaden z piłkarzy, gdyż wszyscy zgodnie uznali, że nie jest to potrzebne i nie zasługują na odciąganie od swoich rodzin. Od momentu tego buntu morale pogorszyło się na tyle, że szykowana jest wielka wyprzedaż zawodników, również tych, którzy stanowią trzon zespołu. Jak się okazuje, z rąk do rak wcale nie muszą przejść tylko piłkarze, gdyż może to dotyczyć całego klubu.
"Daily Mail" podaje bowiem, że Aurelio de Laurentis miał już otrzymać ofertę kupna klubu. Choć nie mamy dokładnych informacji na jej temat, miała ona podchodzić od katarskiego biznesmena, który proponował 560 milionów euro. Nie wiemy, czy Włoch już ją rozpatrzył, ale należy spodziewać się, że raczej jej nie przyjmie. Dlaczego? Powody są dwa. Po pierwsze, de Laurentis to straszliwy uparciuch i nie sprzeda klubu w tym momencie tylko po to, by pokazać, że jego decyzje dyscyplinarne były słuszne. Uciekając od rządów, przyznałby się do błędu. Po drugie, ta oferta jest zbyt niska. "Transfermarkt" wycenia cały klub na około 100 milionów więcej od wspomnianej wyżej oferty. Prezydent Napoli na interesach zna się dobrze, więc na pewno nie zdecyduje się na układ, w ramach którego zarobi mniej, niż by mógł.
— MailOnline Sport (@MailSport) November 12, 2019
Nie liczyłbym więc na to, że Napoli zmieni właściciela. Dużo bardziej prawdopodobna jest wymiana połowy kadry w styczniu, choć wydaje mi się, że żadna z tych opcji nie będzie dobrą dla klubu. Najlepiej byłoby to rozwiązać męską rozmową, ale bez zaciśniętych pięści, bo i takie "dyskusje" wewnątrz jednego zespołu miały miejsce.