Trzy kluby stoczą bój o Milinkovicia - Savicia
Każdego sezonu w europejskiej piłce uśpiony talent objawia się wśród zawodników, których byśmy o to nie podejrzewali. Dla przykładu, było wiadomo, że Salah to zdolny chłopak, ale gdzie wcześniej ukrywał tak ogromne pokłady piłkarskiej magii pozostanie jego słodką tajemnicą prawdopodobnie do końca życia. Oczywiście, Egipcjanin to nie jedyny zawodnik, który w tym sezonie szczerze nas zaskoczył. Nikt też chyba nie przypuszczał, włączywszy w to nawet najbliższe otoczenie Serba, że Milinković - Savić już w tych rozgrywkach stanie się jedną z czołowych postaci w Serie A. Z tego powodu giganci europejskiego futbolu nagle musieli wpisywać jego nazwisko do syntezatora, by w ewentualnej rozmowie kontraktowej z Serbem nie poplątać sobie języka. Zdaje się, że mamy trzech głównych kandydatów, którzy są pewni, że zwracając się do Sergeja w sprawie gigantycznego kontraktu, nie przekręcą w zabawny sposób jego godności.
Daily Mirror podaje bowiem, że w bitwie o Serba zmierzą się Manchester United, Real Madryt i Paris Saint - Germain. Nie wiemy dokładnie jakie pieniądze może kosztować Milinković - Savić, ale możemy spodziewać się bajońskiej sumy. Transfermarkt wycenia go bowiem na niebagatelne siedemdziesiąt milionów euro. Niewykluczone, że Serb w końcówce sezonu naciśnie jeszcze sprzęgło i wrzuci kolejny bieg, co tylko podbije jego cenę. Na pewno kwotę odstępnego sztucznie wywinduje też rywalizacja trzech ewentualnych kupców. Najgorsze jest jednak to, że Serbia gra na Mundialu. Wiemy z doświadczenia, jak dobre występy na dużych turniejach potrafią podbić cenę rynkową piłkarza. Jeśli więc Sergej zaliczy przyzwoity czempionat, jego wartość osiągnie rozmiary wręcz niedorzeczne.
Gdzie najbardziej pasowałby Serb? Szczerze powiedziawszy, nie jestem w stanie wybrać spośród tych trzech zespołów. Milinković - Savić wydaje się na tyle wszechstronnym piłkarzem, że poradzi sobie wszędzie i w każdej roli jaką dostanie. Jeśli w Realu kazaliby mu pilnować tyłów, zrobiłby to. Jeśli w Paryżu miałby odpowiadać za konstrukcję, dałby radę. Mówi się, że jeżeli coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego. Sergej pokazuje jednak, że nie zna tego powiedzenia i robi wszystko, by nam też wybić je z głowy.