Milan wyrwie niezadowolonego skrzydłowego?
AC Milan podchodzi do transferów znacznie rozważniej tego lata, niż robił to rok temu. Wtedy Rossoneri sprowadzali byle kogo na potęgę, a w efekcie mogli ułożyć z nowych piłkarzy całą jedenastkę. Ku zaskoczeniu absolutnie nikogo, taka zbieranina grajków nie podołała na boisku, ponieważ niektórzy nawet nie mieli pojęcia skąd się tam wzięli. Tego lata Rossoneri uznali, że kupować zawodników należy z głową i tak też robią. Transferów jest mniej, wydają się one nieco bardziej przemyślane, no może poza Bakayoko. Okienko we Włoszech zamyka się na kilkadziesiąt godzin i jeśli Mediolańczycy chcą kimś jeszcze się wzmocnić, muszą się spieszyć. A wszystko wskazuje na to, że mają właśnie taki kaprys.
Nowym piłkarzem Milanu miałby zostać Anthony Martial. Tak przynajmniej donosi La Repubblica. Włosi informują, że nic konkretnego nie zostało jeszcze przedsięwziętego, a Rossoneri jedynie wysłali do Czerwonych Diabłów zapytanie. Możemy jednak łatwo domyślić się, jaką odpowiedź otrzymają. Mourinho nie chciał godzić się na odejście Martiala, a biorąc pod uwagę, że Anglicy nie mogą już kupować nowych piłkarzy, szanse na sprowadzenie Francuza są w zasadzie żadne, bo Portugalczyk nikim już go nie zastąpi. Poza tym, jeszcze w trakcie trwania okienka, skrzydłowy miałby kosztować około 65 milionów euro. Nie wydaje mi się, by Rossoneri byli skłonni zapłacić za niego takie pieniądze.
Poza tym, trudno byłoby przekonać samego Martiala. Francuz miał rzekomo dostawać oferty z lepszych zespołów i to takich, które grają w Lidze Mistrzów. Mówiło się przecież zarówno o Juventusie, jak i o Bayernie. Czemu więc teraz Francuz miałby wybierać akurat Milan? Rossonerim brakowałoby wszelkich argumentów, więc Martial nie zdecydowałby się na nich, nawet jeśli bardzo chciałby opuścić Old Trafford. W związku z tym sugeruję nie przejmować się tą plotką. Kibice Milanu na pewno mają inne powody, by się ekscytować, a podniecanie się ewentualnym transferem Francuza będzie skutkowało tylko i wyłącznie sporym zawodem i żalem. Tego w ostatnich latach mają pod dostatkiem, więc po co sobie dokładać?