Oko na Polaka #23 - Linetty to chłopak do tańca i do różańca
Serie A jest obecnie największą kolonią polskich piłkarzy. W znacznej większości zespołów mamy jakiegoś rodaka, ale co z tego, skoro na tę chwilę mówi się tylko o jednym? Krzysztof Piątek zdominował nie tylko nasze, ale i zagraniczne media, dlatego na przekór wszystkim, trzeba też docenić innych Polaków. A jest kogo i jest za co. Karol Linetty jest bowiem kolejnym biało - czerwonym, który zupełnie dobrze radzi sobie na Półwyspie Apenińskim.
Jak się okazuje, Krzysztof Piątek nie jest jedynym Polakiem, który w miniony weekend strzelał gole w Serie A. Swoje kontro bramkowe na ten sezon otworzył też Karol. Sampdoria mierzyła się ze SPAL, które przed tym spotkaniem wygodnie umiejscowiło się w środku tabeli. Wynik spotkania otworzyli właśnie goście, a to za sprawą Paloschiego. Gospodarze nie zamierzali długo zwlekać z wyrównaniem i dlatego już 4 minuty po bramce Włocha, stan spotkania wyrównał Linetty. Quagliarella odegrał piłkę główką na szesnasty metr, a Polak uderzył ją z dosyć wysokiego pułapu. To nie był łatwy strzał, Karolowi byłoby dużo wygodniej, gdyby futbolówka opadła niżej, ale na całe szczęście i tak wpadła ostatecznie do siatki.
Miejmy nadzieję, że to nie ostatnia bramka Polaka. W zeszłym sezonie zdobył 3. Nie jest to imponujący wynik, ale przypomnijmy, że Karol jest środkowym pomocnikiem i nierzadko ma więcej obowiązków defensywnych niż ofensywnych. Zdobyta bramka, nie ważne na jakiej pozycji się gra, zawsze podbija pewność siebie, a ta bardzo przyda się Karolowi przed zbliżającymi się spotkaniami Ligi Narodów.
To, co cieszy najbardziej, to wielozadaniowość Polaka. Linetty jest niczym dobrej klasy, szwajcarski scyzoryk. Potrafi zarówno pomóc obrońcom w defensywie, jak i wnieść wiele w ataku. Absolutnie nie jest mu też obce rozgrywanie piłki, a gdy trzeba zrobić przewagę w bocznych sektorach, może zejść też do flanki, by wspomóc skrzydłowych. Zawodnicy tak wszechstronni są rzadkością, przez co są też niezwykle cenni. Jeśli Karol dalej utrzyma taką formę, nie zaniedbując jej żadnego aspektu, po sezonie zainteresują się nim mocniejsze kluby.