W USA mają kompleks Meksyku - jak działa MLS? #2
Witam w drugiej części z serii "jak działa MLS?", w której z pomocą Katarzyny Przepiórki z serwisu amerykanskapilka.pl od podstaw poznacie to, jak funkcjonuje piłka nożna w Ameryce! Tym razem zajmiemy się już konkretami, a mianowicie tym, jakie są właściwie zasady futbolu ligowego w USA i Kanadzie, na czym polega podział na konferencje, jak działają tamtejsze baraże oraz Liga Mistrzów i czemu w Stanach Zjednoczonych mają kompleks Meksyku? Zapraszam!
PIERWSZA CZĘŚĆ - o historii, Polakach i tym, że piłka w Ameryce już dawno odjechała Polsce.
TRZECIA CZĘŚĆ - o drafcie, transferach, Beckhamie, pensjach wypłacanych przez ligę i Messim w Realu Madryt.
Follow @pustulkaa -> Ekspert od MLS zasługuje na followa!
Przejdźmy może do zasad MLS. Jak od podstaw wygląda struktura i format rozgrywek w Stanach Zjednoczonych, a właściwie w ogóle w Ameryce Północnej, bo przecież grają tam też zespoły z Kanady?
- Sezon ma dwie części. Jest podzielony na sezon regularny i play-offy. Nie ma spadków i awansów. Istnieje też salary cap, czyli po prostu z góry określony budżet na pensje dla piłkarzy (o tym w innej części - dop. red.). To są chyba takie najważniejsze elementy. Jest też podział na Konferencję Wschodnią i Zachodnią, nie ma tutaj dywizji, które są obecne chociażby w NBA. Jest mistrz sezonu regularnego, czyli drużyna, która zdobędzie najwięcej punktów właśnie w sezonie regularnym - bez podziału na konferencje (tytuł to Supporters’ Shield). Do play-offów przechodzi sześć najlepszych zespołów ze Wschodu i Zachodu.Później zespoły grają między sobą w tych szóstkach i z tego są wyłaniani mistrz Konferencji Wschodniej oraz mistrz Konferencji Zachodniej, którzy grają wielki finał (MLS Cup). To właśnie ten mecz wyłania mistrza MLS (więcej o tym w dalszej części wywiadu - dop. red.).
Gdy mamy ten sezon regularny, to drużyny grają normalnie, każdy z każdym, te 23 zespoły?
- Nie do końca. I jakby tego było mało, to wszystko jest jeszcze nieregularne. W MLS nie ma kolejek. W Europie mówimy, że jest pierwsza kolejka, druga, trzecia itd. Tutaj mówimy, że jest tydzień, bo często mecze są rozgrywane w środku tygodnia, a poza tym są one nieregularne, ponieważ jest nieparzysta liczba drużyn. W dodatku w MLS nie są respektowane przerwy reprezentacyjne FIFA. Oni grają w strefie CONCACAF i w tym czasie normalnie rozgrywają spotkania ligowe, więc jeśli z ligi jest powoływanych ok. 100 piłkarzy, to drużyny muszą radzić sobie bez nich.
W sezonie regularnym są 34 tygodnie (czasami są wyjątki, w tym sezonie mamy 35 tygodni) i każda drużyna rozgrywa 34 mecze: 17 w domu i 17 na wyjazdach. Zazwyczaj jest tak, że dwukrotnie mierzą się z rywalami z tej samej konferencji i raz z drużynami z przeciwnej konferencji. W tym roku było chociażby tak, że zespołu z Zachodu grały dwa razy z każdym przeciwnikiem w swojej konferencji i... trzy razy z jakąś jedną drużyną, gdzie najczęściej były to mecze derbowe. I raz z drużynami ze Wschodu. To działa też tak, że jeżeli w tym sezonie grałeś z jakąś ekipą ze Wschodu u siebie, to w następnym będziesz z nią grał na wyjeździe. Na Wschodzie sytuacja była zresztą analogiczna. W MLS jest o tyle fajnie, że są takie derbowe weekendy (Heineken Rivalry Week). Kilka razy jest taki tydzień, że 80-90% meczów to derby.
Czyli drużyny grają trzy razy z przeciwnikiem derbowym, dwa razy z pozostałymi zespołami własnej konferencji i raz z zespołami drugiej konferencji. Czy ekipa ze wschodu może zagrać dwa spotkania z ekipą z zachodu?
- Raczej nie, zdarza się to bardzo rzadko. To są mega wyjątki.
A czy ktoś może czuć się poszkodowany przez to, że np. z powodu tych meczów derbowych będzie musiał grać z zespołem X trzy raz, przez co jego terminarz będzie się różnił od jakiejś innej drużyny i będzie nieco trudniejszy?
- Nie, bo terminarz jest znany właściwie w styczniu. Wszystkie spotkania na cały sezon, łącznie z godzinami. Rzadko się coś zmienia, wszystko jest dogadane, dopięte na ostatni guzik i oni się raczej o to nie kłócą. Te kluby są "pod" ligą, mocno z nią współpracują , więc też zdają sobie sprawę z tego, że jak grają derby, to jest to lepsze dla kibiców, bo niektóre takie mecze to jest poziom top. Nie mają raczej pretensji.
Grunt, żeby zagrać 34 razy. Co roku jest ogłaszane, że w tym sezonie ty zagrasz trzy razy z tym i z tym, dwa razy z tym i raz z kimś tam ze Wschodu. Wszystko jest wyrównane i nie ma tak, że jedni cierpią, a drudzy mają się lepiej.
Fajne jest też to, że jak w tym sezonie D.C. United oddawali do użytku nowy stadion, to dogadali się tak, że na początku sezonu niemal wszystkie mecze grali na wyjazdach i mieli ten terminarz mocno okrojony. To się wiązało z tym, że mieli 5-6 spotkań zaległych (czy nawet więcej), a w końcówce sezonu regularnego grali tych meczów po prostu więcej, także w środku tygodnia. Sami się na to zgodzili, reszta klubów także. Dwa-trzy razy, gdy nie było już wyjścia, grali na takich stadionach uniwersyteckich, rezerwowych i nikt nie miał z tym problemów.
Dla mnie to jest normalne, że jest styczeń, a ja znam terminarz (liga startuje w okolicach marca - dop. red.). Wiadomo, że te godziny czasem się zmieniają. W tym roku było tak, że New York Red Bulls zaszli dość daleko w Lidze Mistrzów CONCACAF i poprosili, żeby jeden mecz przełożyć. Nie było żadnego problemu, bo zawsze można się dogadać. Kluby wiedzą też, że jeżeli ktoś się dobrze zaprezentuje w takiej Lidze Mistrzów, to jest to dobre dla rozwoju całej ligi, a jeżeli rozwija się liga, to pieniądze są dzielone po równo.
Dobra, to ogarniamy już sezon regularny. Jak to jest w play-offach?
- Jak już wspomniałam, przechodzi do nich po sześć drużyn z obu konferencji, choć dawniej ta liczba była mniejsza. Był też taki moment w historii, kiedy były trzy konferencje, ale to był tylko krótki epizod.
A jak to jest z tabelą dla wszystkich 23 zespołów MLS, bez podziału na konferencje?
- Taka tabela oczywiście jest, ale rozstrzyga tylko i wyłącznie to, kto będzie mistrzem sezonu regularnego. Oczywiście każdy chciałby nim zostać i zdobyć Supporters' Shield, ale prawda jest taka, że najważniejsze są play-offy, o których decyduje miejsce w konferencji. I tak: pierwsza i druga drużyna z danej konferencji mają bezpośredni awans do półfinału konferencji i są rozstawione. A zespoły z miejsc 3-6 grają między sobą jeden mecz, tzw. KnockoutRound. Trzecia z szóstą na stadionie trzeciej, bo była lepsza w sezonie regularnym i czwarta z piątą na stadionie czwartej. Wygrani trafiają do półfinałów, gdzie jest już dwumecz z tymi zespołami z miejsc 1-2. Pierwsze spotkanie jest rozgrywane na obiekcie tej słabszej (w sezonie regularnym) ekipy i potem jest rewanż na stadionie tej, która była rozstawiona w półfinale. Później następuje finał konferencji, również w dwumeczu, a jego zwycięzca dostaje się do finału MLS Cup, gdzie gra z analogicznym tryumfatorem tej drugiej konferencji. Jest on rozgrywany na stadionie tego, kto był lepszy w sezonie regularnym.
Skoro w USA mają taki mocno pucharowy format ligi, jak wygląda sprawa awansów do pucharów kontynentalnych?
- Liga Mistrzów CONCACAF to mocno specyficzne i kompletnie nieprzewidywalne rozgrywki. Stany Zjednoczone są zawsze w najgorszej sytuacji, bo mecze rozpoczynają się w styczniu, a sezon w USA zaczyna się w marcu. I to jest duży problem. Do LM awansuje mistrz MLS, mistrz sezonu regularnego, zwycięzca U.S. Open Cup, zwycięzca Canadian Championship (czyli Pucharu Kanady, gdzie liczą się tak naprawdę tylko trzy drużyny z MLS). Jeżeli te zespoły się powtarzają, czyli że ktoś zdobędzie dwa te tytuły, to klasyfikację dostają następne drużyny z tej ogólnej, 23-zespołowej tabeli sezonu regularnego.
A nieco wcześniej wspomniałaś coś o reformie Ligi Mistrzów i stwierdziłaś, że to jest żart. O co chodziło? (fragment poza wywiadem - dop. red.)
- Żartem są występy klubów z MLS po tej reformie. Od 2008 roku ta Liga Mistrzów CONCACAF funkcjonuje zupełnie inaczej i od tamtego czasu nasze sukcesy są tam znikome... mówię nasze, bo utożsamiam się z tą ligą... Wcześniej D.C. United wygrali w 1998, pokonując Tolucę, drużynę z Meksyku, co też warto sobie odnotować; później zwyciężyli LA Galaxy w 2000 roku. A od momentu reformy... W 2010 roku Real Salt Lake byli w finale i przegrali; w 2015 był Montreal Impact, który mocno postawił na LM, dotarł do finału i przegrał, w lidze grając totalny dramat; w tym roku w finale przegrało z kolei Toronto FC. Trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że drużyny z MLS i my jako kibice MLS mamy kompleks drużyn z Meksyku, bo zawsze dostajemy od nich baty i to jest niemal pewne, że co by się nie działo, trafimy na meksykański zespół i jest koniec. W tym roku wyglądało to jednak inaczej, było optymistycznie, bo Toronto pokonało Tigres, w półfinale pokonało Americę i w finale powinni wygrać z Guadalajarą, ponieważ byli dużo lepsi, ale... przegrali po rzutach karnych. New York Red Bulls natomiast wygrali z Tijuaną i dopiero w półfinale odpadli z Guadalajarą. Co by nie mówić, w tym roku było naprawdę blisko. Niestety skończyło się jak zawsze…
Liga Mistrzów rozpoczyna się w styczniu i to jest problem. Potem jest początek sezonu, te drużyny dopiero się zgrywają, cały czas są transfery, bo pierwsze okienko trwa aż do maja. Wszystko jest w powijakach, a te zespoły nie grają na takim poziomie, na jakim powinny, a muszą występować w LM. I o ile trafiają na jakąś drużynę z Panamy czy Hondurasu, to nie jest to jeszcze jakiś wielki kłopot, ale jak trafiają na Meksyk, będący w trakcie sezonu, to problem już się pojawia. W tym roku było bardzo blisko, ale Toronto niestety przegrało. Myślę, że z sezonu na sezon będzie coraz lepiej, ale nie ma co ukrywać, że liga meksykańska jest dużo lepsza od MLS i w USA istnieje ten meksykański kompleks.
Jest to widoczne nawet w meczach reprezentacyjnych, tzn. że Meksyk nigdy nie zagra pod Stany, a Stany pod Meksyk i to było widać w eliminacjach do mistrzostw świata. Jestem święcie przekonana, że nigdy nie powtórzy się już taki układ i tyle zbiegów okoliczności, jakie miały miejsce podczas ostatniej kolejki podczas eliminacji do MŚ (porażka Meksyku z Hondurasem, wygrana Panamy z Kostaryką i gol widmo, a na dokładkę porażka USA z Trynidadem i Tobago!). Inna sprawa, że Stany Zjednoczone były w takiej sytuacji na własne życzenie, czego też im „gratuluję”, ale aktualny stan reprezentacji USA to temat na zupełnie inną historię.
Wracając do LM CONCACAF, to w ogóle mocno specyficzne rozgrywki. Sędziowie… wiadomo, co mówi się o sędziach z ligi hiszpańskiej i co tam się tam czasami dzieje. W CONCACAF jest jakieś dziesięć raz gorzej i nikt na to nie narzeka. Tam arbitrzy są czasami w stanie naprawdę mocno wypaczyć wynik meczu. Zresztą wiele rzeczy nie ma normalnej racji bytu, a dzieją się. W tym roku głośno było o szpiegu Tauro FC (jeden z członków sztabu szkoleniowego, którego zdjęcia w szaliku FC Dallas na stadionie drużyny MLS obiegły Twittera) podczas treningu FC Dallas przed meczem LM CONCACAF. Okazało się, że było to dwa tygodnie wcześniej podczas preseasonu, ale w 2014 roku taka sytuacja miała naprawdę miejsce i Toluca została ukarana karą $5000 za szpiegowanie SJ Earthquakes. Witamy w Lidze Mistrzów CONCACAF!
Mamy nadzieję, że druga część przypadła Wam do gustu! Już w ciągu najbliższych trzech dni wleci kolejny wywiad z Kasią, w którym poznacie kolejne tajniki futbolu w Stanach Zjednoczonych! A powiem Wam tylko tyle, że zdecydowanie różni się on od tego, co znamy na Starym Kontynencie! Wyczekujcie!
PIERWSZA CZĘŚĆ - o historii, Polakach i tym, że piłka w Ameryce już dawno odjechała Polsce.
TRZECIA CZĘŚĆ - o drafcie, transferach, Beckhamie, pensjach wypłacanych przez ligę i Messim w Realu Madryt.