Bayern miażdży Gladbach i znów jest faworytem w walce o mistrzostwo!
Nie, spokojnie, nadal na czele tabeli znajduje się Borussia Dortmund, ale już oficjalnie po 24 meczach Bundesligi tyle samo punktów co BVB ma Bayern Monachium! Jak pewnie wiecie, dortmundczycy ulegli w piątek Augsburgowi 1:2, na co Bawarczycy odpowiedzieli przed chwilą, rozbijając bez większych kłopotów Borussię Mönchengladbach aż 5:1! Teraz wszystko jest w monachijskich nogach.
Składy:
- Gladbach: Sommer - Lang (76. Johnson), Ginter, Elvedi, Wendt - Kramer - Hazard, Neuhaus (65. Zakaria), Hofmann (72. Raffael), Plea - Stindl
- Bayern: Neuer - Kimmich, Süle, Boateng, Rafinha - Martinez, Thiago - Müller (86. Jeong), James (80. Sanches), Gnabry (83. Davies) - Lewandowski
Mógłbym tutaj napisać jakiś ładny wstęp do tego meczu, ale zrobiłem to podczas pisania zapowiedzi kolejki, którą znajdziecie TUTAJ. Tam jest info o świetnym bilansie Borussii w starciach z Bayernem, o jesiennym spotkaniu, o słabej formie Gladbach na wiosnę... Mógłbym to powtórzyć, ale nie ma czasu, bo tego czasu nie dali mi Bawarczycy. Już po 30 sekundach gry i stracie piłki przez gospodarzy setę miał Robert Lewandowski. Zmarnował ją jednak, bo fantastycznie w bramce spisał się jedyny zawodnik "Źrebaków", którego można było dzisiaj pochwalić, czyli Yann Sommer. Szwajcar robił co mógł, dzięki czemu jego zespół stracił zaledwie pięć bramek. Natomiast Polak...
Niesmak po Lewandowskim
Ale zanim przejdziemy do pana z numerem 9 trzeba powiedzieć, że od paru miesięcy Javi Martinez jest skreślany przez wielu fanów Bayernu w Polsce. Jednak jego ostatnie tygodnie - jak na złość - pokazują, że nie należy tego robić. Bask wskoczył na rewelacyjny poziom i zaczął grać na miarę oczekiwań, jakie się mu stawia. Najpierw fantastycznie zabezpieczył środek pola w starciu z Liverpoolem, ostatnio zdobył gola decydującego o pokonaniu berlińskiej Herthy, zaś dzisiaj ponownie trafił do bramki rywala, tyle że otwierając wysoki wynik. James Rodriguez dośrodkował z rzutu rożnego, a Martinez pewnie umieścił piłkę w siatce, przy czym było to trafienie dość kontrowersyjne. Czemu? Ano temu, że były zawodnik Athleticu Bilbao popchnął Nico Elvediego, co niektórzy sędziowie mogliby zagwizdać jako faul. Felix Zwayer jednak tego nie zrobił i goście prowadzili. Zaś Elvedi...
W 11. minucie Bayern prowadził 2:0. Serge Gnabry kapitalnym podaniem obsłużył Thomasa Müllera, który na raty pokonał dobrze interweniującego Sommera. Defensywa Borussii nie popisała się, ale nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, bo 10 minut później znowu zawaliła. No i tutaj dochodzimy do Elvediego i Lewandowskiego, bo ten pierwszy popełnił jeden z 35632 błędów w tym spotkaniu, a drugi spieprzył jedną z 245123 swoich setek. Reprezentant Polski zdobył w tym meczu co prawda dwa gole - jednego zaraz na początku drugiej połowy, kiedy przepchnął się między stoperami i drugiego na sam koniec, z karnego - ale oddał aż 8 strzałów, z których ponad połowa była stuprocentówkami. A on marnował je jak szejk pieniądze...
Nadal niesmak
Ale żeby nie wybiegać za bardzo w przyszłość, dokończę to, co działo się w pierwszej części gry - Gnabry zmarnował setę (Sommer!), Martinez mógł strzelić po rogu swoją drugą bramkę, Bayern dominował, ale Lars Stindl wykorzystał jedną z dwóch swoich sytuacji i po podaniu Thorgana Hazarda zdobył gola na 1:2. Taki też wynik widniał na naszych ekranach do przerwy.
Druga połowa rozpoczęła się od wspomnianego gola Lewandowskiego na 3:1, a Gladbach jak nic nie grało, tak nadal kontynuowało swoją myśl - tyle że bardziej. Dużo bardziej. Lewandowski marnował kolejne setki, aczkolwiek jedna z nich (gdy błąd popełnił oczywiście Elvedi) zakończyła się golem monachijczyków, bo czujny w szesnastce okazał się Gnabry. No i na do widzenia swoje drugie trafienie - z karnego po faulu Hazarda na Joshui Kimmichu - zdobył Lewy. Fatalny występ Borussii, tragedia, żenada, kompromitacja... No i Bayern zrównał się punktami z Dortmundem!