AWANS mieli o krok! - FOOTROLL W TERENIE
Ostatnio był Sosnowiec (TUTAJ), a dzisiaj wybraliśmy się nieco dalej, gdzie już naprawdę toczyła się prawdziwa batalia o ekstraklasę. Klimat w Tychach dopisał, jak się patrzy, ale nie było tajemnicą, że piłkarze GKS-u do najwyższej ligi mogli awansować bezpośrednio tylko wtedy, jeśli inne wyniki ułożyłyby się w korzystny sposób. Jak było?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Chociaż wszyscy chętni na stadion wejść zapewne nie mogli, to jednak frekwencja w Tychach dopisała na tyle, na ile mogła - czyli ponad 4 tysiące. Pogoda była okej, choć bez szału, a to, że miasto żyje meczem, można było odczuć tradycyjnie - czyli przez lipę z miejscami parkingowymi w dość znacznym promieniu od stadionu. Z pewnych względów szybciej na obiekcie być nie mogłem, ale dzięki wykorzystaniu moich umiejętności komandosa w wyszukiwaniu rewiru, gdzie można zostawić furę, udało mi się.
Warto jeszcze dodać, że ostatni mecz sezonu był meczem zgodowym. Kibice GKS-u i ŁKS-u Łódź, który dzisiaj przyjechał na Górny Śląsk, przyjaźnią się od wielu lat, co tylko dodawało smaczku tej rywalizacji - bynajmniej nie w kwestii jakiegoś podkładania się, w końcu u "Rycerzy Wiosny" nie grają sami łodzianie. Klimat na trybunach był jednak wyjątkowy, bo nie dość, że stawka była duża, to jeszcze atmosfera została podkręcona przez zgodę i naprzemienne dopingowanie obu ekip. Najpierw jedni chcieli gola, potem drudzy, najpierw GKS chciał tylko zwycięstwa, potem ŁKS... No i nie obyło się bez licznych pozdrowień do Widzewa, a po drodze oberwało się też GKS-owi Katowice i Ruchowi Chorzów.
A to taki tweet odnośnie zawieszenia kapitana i lidera tyszan, Łukasza Grzeszczyka, który nie mógł zagrać w końcówce sezonu z powodu środkowego palca pokazanego prowokującym go kibicom Widzewa.
Łukasz Grzeszczyk nie zawsze miał z tyskimi kibicami po drodze, ale przy okazji zgodowego meczu z ŁKS-em mógł liczyć na wsparcie trybun.
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) June 13, 2021
GKS był jednak w bardzo niewygodnej sytuacji. Baraże w walce o ekstraklasę miał już zapewnione od dawna, ale aby awansować bezpośrednio - co chciał uczynić - musiał oglądać się na Radomiaka i Bruk-Bet Termalikę Niecieczę. Tyszanie mieli lepszy bilans starć z radomianami, ale gorszy z niecieczanami, którzy to z kolei mieli lepszy bilans i z GKS-em, i Radomiakiem. Skomplikowane, ale każda ekipa mogła zająć miejsce w top 2 i każda mogła z niego wypaść. Żeby "Królowie Śląska" mogli wyprzedzić Termalikę, ona musiała swój mecz przegrać. Żeby wyprzedzili Radomiaka, radomianie także musieli przegrać. Ogólnie... GKS musiał obowiązkowo wygrać z mocnym ŁKS-em, a ktoś musiał przegrać. Takie buty.
Jak to wyglądało na boisku? Trener łodzian posadził na ławce Pirulo i Ricardinho, ale i tak ŁKS miał swoje atuty. Ogólnie było dużo chęci, ale też dużo młócki, choć parę fajnych akcji mogło zapaść w oku. Tyszanie mieli ciekawą okazję, gdy Bartosz Biel znalazł się przed polem karnym z piłką po długim podaniu w momencie, gdy bramkarz gości... był praktycznie na linii tej "szesnastki". Biel nie do końca jednak wiedział co zrobić, miał futbolówkę na słabszej nodze i zawalił. Obaj golkiperzy zresztą mieli na swoim koncie po wybitnej paradzie przy niezwykle groźnym uderzeniu głową (Konrad Jałocha z GKS i Arkadiusz Malarz z ŁKS), acz trzeba dodać, że gospodarze strzelali po niewielkim spalonym. Do przerwy obie ekipy schodziły z bezbramkowym remisem, wiedząc już zapewne, że Radom ma ekstraklasę.
Druga połowa rozpoczęła się jednak świetnie dla Tychów, bo już po kilku minutach zabójczą kontrę wykończył Sebastian Steblecki i stadion eksplodował. Co prawda mam wrażenie, że z "młyna" więcej przyśpiewek powinno być skupionych na wspieraniu gospodarzy walczących o coś, a nie gości walczących już o nic (i tak mają baraże), ale najwyraźniej tyska gościnność dała o sobie znać. ŁKS zresztą nieco się wkurzył dostawaniem w plecy i nacisnął GKS, czego efektem było chociażby ostemplowanie poprzeczki przez Adriana Klimczaka czy główka Jakuba Tosika (ponownie "Królów Śląska" uratował bramkarz Jałocha)
Swoją drogą J. Piątek dał ideolo asystę, w tempo, w pełnym biegu, z perfekcyjnym wyczuciem. Fajnie, że gość wskoczył do pierwszego składu GKS-u, bo kiedy był jeszcze młodszy i grał w rezerwach, widać było, że ma konkret papiery. Niech się rozwija. https://t.co/Sf6XawjPFD
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) June 13, 2021
Dziękujemy, że wspieracie nas dziś z trybun #StadionTychy! 👏⚽️ #TYCŁKS pic.twitter.com/rc3vTaVIlN
— GKS Tychy (@GKSTychy1971) June 13, 2021
Minuty jednak leciały, a kolejne gole nie padały. Na murawę za to wleciały kolejne serpentyny, które - tak myślę - również nie pomogły gospodarzom... Ci bronili się zawzięcie, ale pewnie wyczekiwali końcowego gwizdka, a każda konieczność sprzątania sprawiała, że arbiter dokładał nastęne minuty do spotkania - aczkolwiek GKS swoją poprzeczkę też ostemplował.
Swoją drogą bramka Malarza wyglądała dość zwiewnie.
Sędzia doliczył 9 minut, a na początku tego ekstra czasu bramkę dla gości zdobył wprowadzony z ławki Ricardinho, uderzając mocno z dystansu, wykorzystując nie najlepszą interwencją Jałochy. Było 1:1, ale... Nieciecza zakończyła bezbramkowo swój pojedynek ze Stomilem Olsztyn więc żadnego znaczenia to w praktyce nie miało. Bruk-Bet miał lepszy bilans starć bezpośrednich z tyszanami, więc bez jego porażki "Królowie Śląska" o natychmiastowej promocji nie mieli co myśleć. Pozostały im baraże, więc nadal istnieje pewna szansa, że po ćwierć wieku ekstraklasa wróci do Tychów.