Barcelona znowu liderem - podsumowanie 14. kolejki LaLiga
Mój serdeczny kolega redakcyjny zapowiadając tę kolejkę postawił tezę, że będzie nudno. Ja jednak srogo zaprotestowałem i patrząc na pary czternastej rundy spotkań Primera Division, doznawałem euforii - zwłaszcza, jeśli chodzi o niedzielę. Działo się, że "ho ho" i jeszcze trochę. Zapraszam!
PIĄTEK
21:00 Rayo Vallecano 1:0 Eibar
Embarba 53'
Vallecas, 11 257 widzów
Eibar najwyraźniej odpalił na jeden mecz. Tak jak w przypadku większości drużyn grających w LaLiga, musiał być to mecz z Realem Madryt. Po upokorzeniu "Królewskich" na Ipurua przyszedł czas odwiedzić beniaminka i jedną z najgorzej radzących sobie drużyn w tym sezonie, stołeczne Rayo. Ekipa z Kraju Basków wyszła na to spotkanie pewna siebie i wyraźnie prowadziła grę, ale nie była w stanie umieścić piłki w siatce, co o dziwo udało się znacznie rzadziej atakującej drużynie ze stolicy. Fabian Orellana był zupełnie innym Orellaną niż ten sprzed tygodnia. Niewystawienie Kike, który przecież w meczu z Realem sprawował się świetnie, było dziwnym zabiegiem trenera Mendilibara. Może gdyby napastnik dostał więcej minut na stworzenie zagrożenia w okolicach bramki Stole Dimitrievskiego, mecz potoczyłby się inaczej? Macedoński bramkarz zagrał świetne zawody i to dzięki niemu Rayo dopisuje sobie po tym meczu cenne 3 punkty, które mogą mieć wielkie znaczenie w walce o utrzymanie się w elicie. Miejmy nadzieję, że napastnicy reprezentacji Polski nie będą mieć z nim aż takich problemów.
SOBOTA
13:00 Celta 2:0 Huesca
Iago Aspas 38', 77'
Balaidos, 13 463 widzów
Huesca jak zawsze, chce coś pokazać, stara się, nie stoi jak chłopiec do bicia, ale jej wysiłki nie dają żadnych efektów. Celta oczywiście przeważała w tym meczu, ale nie zdominowała kompletnie czerwonej latarni LaLiga. Iago Aspas przy pierwszym trafieniu nie miał wiele do zrobienia, po znakomitej akcji Hugo Mallo prawą flanką pozostało mu jedynie dopchnąć piłkę do pustej bramki z odległości około metra. Przy drugiej bramce jednak pokazał cały wachlarz swoich walorów. Wygrał kilkudziesięciometrowy rajd, ograł po nim obrońcę rywala znakomitą sztuczką i spokojnie wykończył całą akcję strzałem. Golazo!
Gdyby zrobił to Messi, media sportowe na całym świecie dostałyby pierdolca.
16:15 Real Valladolid 2:4 Leganes
Toni Villa 50', Unal 90+' - Siovas 11', Oscar Rodriguez 42', Guido Carillo 66', 75'
Jose Zorilla, 16 783 widzów
Mecz kuriozalnych goli. Pierwszy trafił Dimitrios Siovas, gol do złudzenia przypominał trafienie Andre Silvy z ostatniego meczu z Polską, piłka trafiła w głowę w dość niecodzienny sposób i wpadła do siatki. Pół godziny później asystujący przy pierwszym golu Oscar Rodriguez postanowił asystować samemu sobie. Najpierw uderzył, a kiedy piłka została zablokowana przez obrońcę, dopadł do niej i wykonał efektownego szczupaka. Zaraz po przerwie pikujący ostatnio w dół tabeli Real złapał kontakt, Nacho Martinez uderzył soczyście na bramkę Cuellara, piłka trafiła w słupek, po czym Toni Villa dopełnił formalności. Strzelenie gola kontaktowego powinno mieć na celu szukanie wyrównania, ale zawodnicy z Valladolid mieli inne plany. W 66. minucie coś im „nie pykło” przy wyprowadzaniu piłki spod bramki. Jordi Masip, golkiper gospodarzy, nie zdążył dobiec do piłki lecącej z prędkością pół kilometra na godzinę i naciskający na niego Guido Carillo pokonał go z najbliższej odległości, a 10 minut później dołożył do tego trafienie głową. Beniaminkowi udało się jeszcze zdobyć drugie honorowe trafienie, żeby nie było nudno, tym razem ze łba XD.
18:30 Getafe 3:0 Espanyol
Molina 55', Mata 65', Antunes 80'
Coliseum Alfonso Perez, 9 287 widzów
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to definitywny koniec przygody Espanyolu z czubem tabeli. Cóż to była za druga połowa Getafe! Akcje, które przeprowadzali, rozbrajały i ośmieszały defensywę ekipy Rubiego, a trafienie Jaime Maty jest tego najlepszym przykładem. Ciężko nazwać to demolką, bo Getafe pokonało „Papużki” z taką gracją, że bardziej stosownym będzie nazwać to demontażem. Jeśli nie był to jednorazowy wyskok drużyny spod Madrytu, to trzeba będzie przyglądać się ich poczynaniom coraz uważniej. Trzeba jednak oddać Espanyolowi to, że mimo trzybramkowej straty, do końca walczyli i starali się zdobyć chociaż honorowe trafienie, ale - jak na złość - akurat wtedy Soria postanowił urządzić sobie popis gry bramkarskiej. W sobotę nie dało się pokonać Getafe, po prostu się nie dało, ich jedynym mankamentem w tym meczu był niedomagający momentami jupiter.
20:45 Real Madryt 2:0 Valencia
Wass 8'(samobój), Lucas 83'
Santiago Bernabeu, 69 653 widzów
Temu meczowi - z racji jego wagi poświęcony został osobny artykuł - zapraszam w imieniu kolegi Krystiana do zapoznania się z jego odczuciami: POTĘŻNY Real Madryt ograł Valencię.
Od siebie napiszę tylko, że takiego Daniego Carvajala mogę oglądać bez przerwy. To był ten Dani z sezonu 2016/17, najpiękniejszy z możliwych, kiedy można było śmiało mówić o nim jako o najlepszym prawym obrońcy na świecie. A i jeszcze jedno: po tym, co zagrały w tej kolejce Eibar i Real, jeszcze bardziej nie ogarniam, co "odcucurellowało" się w poprzedniej kolejce. Tam, wtedy nad Ipurua ewidentnie musiały zajść jakieś nadprzyrodzone zjawiska.
NIEDZIELA
12:00 Real Betis 1:0 Real Sociedad
Junior Firpo 33'
Benito Villamarin, 46 562 widzów
Trochę na farcie to dowiózł Betis. Co chwilę kotłowało się pod obiema bramkami - zamieszania, bezpańskie piłki, heroiczne wybloki i znakomita postawa Pau Lopeza: Hiszpan w jednej sytuacji obronił dwa strzały lecące w przeciwne narożniki bramki. Ciężko napisać coś więcej, to jedno z tych dzikich spotkań zakończonych wynikiem 1:0, za który zwycięzcy powinni dziękować wszystkim bogom, jakich tylko są w stanie wymienić.
16:15 Girona 1:1 Atletico
Stuani 45'(karny) – Ramalho 82'(samobój)
Montilivi 12 104
Girona zdobyła najwięcej punktów ze wszystkich drużyn Primera Division w ostatnich 5 meczach, a Atletico nie jest drużyną, która lubi tracić punkty. Zapowiadał się bardzo zacięty i wyrównany mecz. "Atleti" zaczęło spotkanie z przytupem - wysoki pressing i chęć prowadzenia gry. Gironie udało się jednak przetrwać pierwszy napór „Los Colchoneros” i zaczęli powoli dochodzić do głosu. Podopieczni Diego Simeone podjęli kolejną próbę zdominowania gospodarzy około 30. minuty, a chwilę później Saul miał znakomitą szansę na zdobycie bramki, jednak z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę. Strzał był tak silny, że bramka na Montilivi trzęsie się chyba do teraz, ale co z tego? Girona przetrwała drugie oblężenie, a w samej końcówce Jan Oblak źle wyliczył wyjście z bramki i sfaulował Christiana Stuaniego na linii pola karnego. Słoweniec nie miał na celu wycięcia napastnika, zatem otrzymał jedynie żółtą kartkę, po czym sędzia z pomocą VAR zarządził rzut karny. Do „jedenastki” podszedł sam poszkodowany i pewnie wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W drugiej połowie "Atleti" było „na musiku”. Cisnęli, jak mogli. Zdołali wycisnąć jedynie wyrównanie, Ramalho nie chcąc doprowadzić do strzału Diego Costy niefartownie przelobował Bono. Podopieczni Eusebio zakończyli mecz walki z Atletico bez żadnej kartki (Atletico aż 6), a przez pierwsze 45 minut udało im się nie sfaulować ANI RAZU!
18:30 Barcelona 2:0 Villarreal
Pique 37', Aleña 87'
Camp Nou, 73 003 widzów
Osobne podsumowanie meczów „Dumy Katalonii” to świętość na naszym portalu, a tym razem zajął się tym kolega Karol z miasta Frankfurt. Zapraszam do zapoznania się z jego kwiecistym podsumowaniem spotkania „Blaugrany”: Łódź podwodna jednak może zatonąć.
20:45 Deportivo Alaves 1:1 Sevilla
Jony 37' - Ben Yedder 78'
Mendizorroza, 17 848 widzów
Gdyby przed rozpoczęciem sezonu ktoś powiedział, że będzie to mecz lidera z czwartą drużyną tabeli, to prawdopodobnie dostałby skierowanie do psychiatry, patrząc na tabelę mecz na Mendizorrozie jest najważniejszym spotkaniem kolejki, zatem postanowiłem poświęcić mu osobny tekst, gorąco polecam kolegę Jakuba: Dwóch rannych. Sevilla traci pozycję lidera
PONIEDZIAŁEK
21:00 Levante - Athletic Club
Czternastą kolejkę zamknie poniedziałkowe spotkanie na Ciutat de Valencia, nieradzące sobie nawet z Huescą Levante, w którym po zwycięstwie nad Realem pozostały tylko wspomnienia podejmie Athletic, który zajmuje najwyższe miejsce... w strefie spadkowej. We wtorek artykuł zostanie uzupełniony notką dotyczącą spotkania.
Zmienił się lider, kilka klubów z czuba straciło punkty, ale czy kogoś powinno to dziwić? Raczej nie. Sytuacja w LaLiga nie ustabilizuje się prawdopobonie aż do lutego/marca, bo przecież w styczniu czeka nas maraton z Pucharem Króla. Pozytywy to na pewno Real Madryt, Leganes i Getafe, a z rozczarowań ich przeciwnicy. Logiczne, czyli niezbyt pasujące do obecnego sezonu LaLiga. Barcelona liderem, ale lepiej dla nich, żeby nie poczuli się z tą myślą zbyt pewnie.