Piłkarze tu lepsi niż Łukasz Burliga - Podsumowanie 15. kolejki LaLiga
Znowu było co oglądać, znowu było co podziwiać, znowu było na co patrzeć! Ale nie mogło być inaczej. Popis Messiego w derbach, mocne mecze w Sobotę, niedzielne spotkanie, które FIS odwołałby bez mrugnięcia okiem jak Harrachov, bo wiało niemiłosiernie i strzelanina jaką urządzili sobie zawodnicy Eibaru i Levante. Zapraszam czytać.
PIĄTEK
21:00
Leganes 1:1 Getafe
Nyom 64' – Cabrera 39'
Municipal de Butarque, 11 327 widzów
Małe derby stołecznej prowincji, w których mało kto wiedział, czego się spodziewać. Ostatnie mecze obu drużyn pozwalały spodziewać się czegoś spektakularnego, jednak z drugiej strony wypadało powstrzymać konie swego umysłu, i powiedzieć im „japa ryj tam”. Nie zawiódł mnie Oscar Rodriguez, który znowu był prawdziwym liderem gospodarzy, gorzej z jego kolegami. Z drużyny gości zdecydowanie zawiódł mnie z kolei Jaime Mata, który miał bardzo dobrą sytuację na 2:0 dla Getafe, jednak zrobił wszystko, żeby piłka do bramki nie wpadła. Leganes miało optyczną przewagę, nie potrafiło jej jednak wykorzystać. Może dlatego, że Getafe nie chciało popełnić aż takich błędów, jak Real Valladolid przed tygodniem.
SOBOTA
13:00
Atletico Madryt 3:0 Deportivo Alaves
Kalinić 25', Griezmann 82', Rodri 88'
Wanda Metropolitano, 55 810 widzów
No cóż, Deportivo jest naprawdę mocne i chciało powstrzymać w tym meczu „Rojiblancos”, ale okazało się na to zwyczajnie zbyt chude w uszach. To był mecz 3. i 4. drużyny tabeli, zatem nie mogło być inaczej. Mecz doczekał się oddzielnego obszernego opisu, na który zapraszam: Atletico pewnie wygrywa w jednym z hitów kolejki
16:15
Valencia 1:1 Sevilla
Diakhaby 90+' - Sarabia 55'
Mestalla, 40 057 widzów
Valencia powinna prowadzić już w pierwszej połowie, jednak woleli zapewnić kibicom więcej emocji i czekali z trafieniem do ostatniej chwili. Działo się, a obie ekipy to zawsze wielkie marki hiszpańskiej piłki, w jakiej formie by nie były, dlatego podsumowanie tego meczu również zasłużyło na osobny artykuł: Sevilla PRAWIE wygrała z Valencią
18:30
Villarreal 0:3 Celta Vigo
Bacca 83', 87' -Brais 44', Yokusli 49', Maxi Gomez 51'
Ceramica, 15 720 widzów
Villarreal miał wszystko pod kontrolą do pewnego momentu. Około 35 minuty meczu ktoś postanowił napisać tweeta w którym napisze, że Celta do niczego się nie nadaje:
Celta daje się cisnąć przesłabemu Villarrealowi, którego motorami napędowymi są Cazorla z prawie amputowaną nogą i jakiś 19yo Bamboeze. W Vigo chyba się spierdoliło na amen.
— Jakub Milczarek (@jmilczar) 8 grudnia 2018
Chwilę później ekipa gości wzięła się za granie, a zaraz przed końcem pierwszej części spotkania, po znakomitym odegraniu Aspasa świetny strzał po ziemi oddał Brais Mendez. To piłkarze w błękitnych koszulkach schodzili do szatni w lepszych nastrojach, które udało im się utrzymać również po przerwie. Cztery minuty po wznowieniu gry Yokuslu wyskoczył o metr wyżej, niż jakikolwiek obrońca Villarrealu i mocnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Chwila radości, rozpoczęcie od środka, przechwyt piłki i szybkie dojście do bramki strzeżonej przez Sergio Asenjo, którego tym pokonał Maxi Gomez. Zabójcze dwie minuty Celty i Braisa Mendeza, który do gola sprzed przerwy dołożył dwie asysty. Potem gospodarze próbowali przejąć inicjatywę, na boisko wszedł Carlos Bacca i to właśnie on wraz z Ekambim mieli zrobić cokolwiek. Przez dłuższy czas bili głową w mur, a ja postanowiłem, że przy takim wyniku mogę śmiało pójść coś zjeść. Wracam i co widzę? 2:3, dwa gole Bakki i potworna walka w samej końcówce. Na wyrównanie nie starczyło już czasu, Cetla może mówić o dużym szczęściu.
20:45
Espanyol 0:4 Barcelona
Messi 17', 65', Dembele 26', Diego Lopez(sam.) 45'
Cornella-El Prat, 24 037 widzów
Mogło być inaczej, mogło być pięknie, gdyby Espanyol nie zdążył spuchnąć na przełomie listopada i grudnia. W sobotnim spotkaniu jednak zobaczyliśmy starcie powoli pompującego się, ogromnego bordowo-granatowego balona z biało-niebieskim, zużytym flakiem z którego powietrze uszło już jakiś czas temu. Co stało się dokładniej opisał Wam kolega Marcin: To niezłe derby!
NIEDZIELA
12:00
Eibar 4:4 Levante
Enrich 8', Escalante 57', Dias 61'(k), 65'– Morales 9', Rober Pier 25', Tono 75', B. Mayoral 90+'
Ipurua, 5 238 widzów
Mecz z napędem 4 na 4. O mamuniu, co tam się nie działo? Hitchcock byłby dumny. Zaczęło się zgdonie z planem, Eibar szybko objął prowadzenie, jak ostatnio ma zwyczaj robić na swoim stadionie, jednak minutę później znowu był remis. Nie, to nie kwestia sprawdzania na VARze i powrotu do 0:0, „kick off glitch” in real life i było 1:1, a Eibar przestał ogarniać co się dzieje. Levante pomykało coraz śmielej i wyszli na prowadzenie. Do przerwy utrzymywał się taki stan rzeczy, zarówno gospodarze jak i goście nie stwarzali realnego zagrożenia. Ciekawie zrobiło się po przerwie. Eibar wyszedł napompowany jak krowy w holenderskich hodowlach i przyparł drużynę z Walencji do muru, wyrównanie, chwilę później karny zamieniony na bramkę, a po kolejnych czterech minutach niefartowna interwencja Oiera(który zagrał tragiczne spotkanie wpuszczając co tylko mógł) i zrobiło się 4:2. Eibar powinien być zachwycony, jednak był w tym wszystkim mały haczyk- do końca spotkania było jeszcze sporo czasu, a Levante zmuszone było do przejęcia inicjatywy, zatem Paco Lopez wpuścił Mayorala i „niech się dzieje wola nieba”. Efekt? 5 minut później Borja robi w polu karnym takie zamieszanie, że nikt nie wie co się dzieje, piłka wyleciała poza szesnastkę, Tono uderzył prosto w obrońcę Eibaru, a kuriozalny rykoszet sprawił, że piłka wleciała pod poprzeczkę. 4:3, wynik jak ze starych telewizorów. Kiedy Levante zmarnowało rzut wolny wydawało się, że Eibarowi uda się na farcie utrzymać korzystny rezultat. Nic bardziej mylnego moi drodzy, grande Borja Mayoral w doliczonym czasie ustalił wynik na 4:4. PARTIDAZO
16:15
Huesca 0:1 Real Madryt
Bale 7'(ależ tu pusto w porównaniu z meczem wyżej, co?)
Alcoraz, 7 341
Szkoda mi Hueski, mieli masę sytuacji i powinni ten mecz wygrać. Gówno jakie grał Real sprawiało, że aż mnie wykręcało i bolały mnie zęby i dupa, bo jak to oglądałem, to gryzłem się w dupę. Więcej o meczu zmuszony był napisać kolega Krystian i zrobił to: Real na farcie wygrywa z Hueską
18:30
Real Sociedad 1:2 Real Valladolid
Oyarzabal 63' - Toni Villa 16', Antonito 54'
Anoeta, 23 620 widzów
Pierwsza połowa była czymś, o czym fani ekipy z San Sebastian chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Przed meczem uczczono pamięć jednego z zamordowanych 20 lat temu kibiców, była huczna oprawa, a potem nastrój zrobił się grobowy. Drużyna z Anoety powinna dziękować opatrzności, że do przerwy było tylko 0:1. Po przerwie obraz zbytnio się nie zmienił, Moya wyszedł poza „szesnastkę” do piłki, do której wyjść nie powinien i Antonito mógł umieścić piłkę w pustej bramce z ostrego kąta. Real Sociedad wziął się za robotę dopiero przy dwubramkowej stracie. Pół godziny przed końcem Oyarzabal zdobył gola kontaktowego i przywrócił wiarę w korzystny rezultat. Następne dwadzieścia kilka minut to w dużej mierze próby skonstruowania czegoś za pomocą gry do skrzydła i dośrodkowań w pole karne, jednak nie przyniosło to wyrównania. Obie drużyny nie wyglądały najlepiej, jednak to ekipie z Valladolid udało się wygrać.
20:45
Real Betis 2:0 Rayo Vallecano
Lo Celso 59'(k), Sidnei 76'
Benito Villamarin, 40 218 widzów
Kupę szczęścia miał Betis, który cały czas starał się utrzymać kontrolę nad meczem, bo niemal za każdym razem gdy ją tracił, gracze Rayo byli o włos od zdobycia gola, Pau Lopez nie mógł się nudzić. Na ratunek przyszła nieuwaga obrony i rzut karny, który na bramkę zamienił Lo Celso. Rayo starało się stworzyć jeszcze jakieś sytuacje, nawet im to wychodziło, ale z wykończeniem było niezbyt kolorowo. Na kwadrans przed końcem Sidnei porobił w polu karnym jakieś piruety i zamknął wynik meczu. Jedno z najbardziej fartownych 2:0 jakie ostatnio dane mi było oglądać.
PONIEDZIAŁEK 21:00
Athletic Club – Girona
San Mames
Athletic ponownie gra w poniedziałek, zatem o tym, jak radzi sobie drużyna „Los Leones” z nowym trenerem napiszę szerzej w przyszłym podsumowaniu.
Zamiast standardowych konkluzji na koniec, postanowiłem wprowadzić nową rubryczkę, którą roboczo nazwałem "Szacunki i Szkalunki" w skrócie „Szyszki”.
Szacunek: Vitolo(Atletico), Sarabia(Sevilla), Carlos Bacca(Villarreal), Brais Mendez(Celta), Messi(Barcelona), mecz Eibar-Levante, Mayoral(Levante), Dias(Eibar), Huesca;
Szkalunek: Jaime Mata(Getafe), Sevilla, Valencia, Espanyol, Oier(Levante), Real Madryt, wiatr na Alcoraz, Real Sociedad;