Wtorek z 3. kolejką Champions League stanął na wysokości zadania...
Padało, wiało, waliło… a my, schronieni w naszych domostwach mogliśmy usiąść przed telewizorami i oglądać spotkania trzeciej kolejki fazy grupowej Champions League! Oto przed Wami podsumowanie dnia, w którym odsyłamy Was do każdego tekstu opisującego każdy mecz, jaki dziś mogliśmy zobaczyć! Sytuacja robi się coraz ciekawsza…
21:00 - Manchester Utd - Juventus 0:1
21:00 - Szachtar - Manchester City 0:3
21:00 - Real Madryt - Viktoria Pilzno 2:1
A pozostałe spotkania, które hitami nie były? Sami zobaczcie:
18:55 - AEK – Bayern 0:2
Robert Lewandowski musiał pojechać do Aten, by wejść do TOP10 najlepszych strzelców w historii Pucharu Europy (łączymy tutaj Puchar Europejskich Mistrzów Krajowych oraz Ligę Mistrzów w jedno). Zaczął źle, zaczął słabo – jak donosił Piotr Majchrzak ze sport.pl, po 40 minutach „Lewy” wygrał zaledwie trzy z ośmiu pojedynków z defensorami ekipy mistrza Grecji. Nie są to statystyk, które przystoją klasie zawodnika pokroju Lewandowskiego.
Czekaliśmy aż do … minuty, by Robert w końcu trafił. Mecz, w którym cierpiał, nawoływał – niczym w reprezentacji – o dobre podania, o uruchomienie, wykorzystanie go, na szczęście RL9 zakończył z golem. Ważnym golem, który podwyższył wynik na 2:0 (dwie minuty wcześniej trafił Javi Martinez).
Poza tym, czy było to spotkanie, które jakoś zmieniło nasze postrzeganie Bayernu? Nie, Niko Kovac wydaje się być już totalnym cierpiętnikiem.
18:55 - Young Boys – Valencia 1:1
Oglądając to spotkanie tak tylko patrzyłem i patrzyłem, jak upływają minuty bez gola w wykonaniu Young Boys. Mistrzowie Szwajcarii cieszą się już z faktu, że w ogóle grają w fazie grupowej Champions League. Ale doczekali się w końcu.
Valencia miała ten mecz wygrać gładko, w końcu chciała postarać się nie zawieść swoich fanów. Gorzej, że znów się nie udało. „Nietoperze” na 100-lecie założenia klubu grają źle. W kadrze są tacy ludzie jak Coquelin, Batshuayi, Guedes, Rodrigo, Kondogbia, Parejo, a zwycięstw nie ma. VCF nie umie wygrać meczu od 29 września. W Lidze Mistrzów ma tylko 2 punkty – 1 zdobyty z Manchesterem United i 1 zdobyty dzisiaj.
1:1 z Young Boys. Katastrofa. Za bardzo polubili te remisy.
Tak się wypaliła ta Valencia - zdecydowanie mocniejsza kadrowo niż przed rokiem - że żal patrzeć. 24 gole mniej niż w 12 pierwszych meczach 17/18. Żenujący był ten mecz z Young Boys.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) 23 de octubre de 2018
21:00 - Ajax – Benfica 1:0
Dzisiaj jest jego mecz. https://t.co/m0vdTPg92e
— Tomasz Weinert (@PanTomaszJZW) 23 de octubre de 2018
Tak starcie Amsterdam kontra Lizbona zapowiedział Tomasz Weinert ten nasz kochany. Nastawialiśmy się na wyrównane spotkanie i takie właśnie ono było. Niestety, gdy na zegarach mieliśmy 54. minutę, właśnie mecz w Holandii był ciągle jedynym spotkaniem, na którym nie padł żaden gol. Ziyech, de Jong i spółka walczyli o to, by w końcu ukłuć Benfikę. Nie udawało się – Portugalczycy pokazywali dokładnie tę samą twarz, jaką widzieliśmy w starciach z Fenerbahce i PAOK-iem. Twarz wyrachowana, bez strachu – i właśnie w tych czterech meczach Portugalczycy wywalczyli przecież awans do fazy grupowej.
Sił starczyło na 90 minut. W 92. swoje zrobił Noussair Mazraoui…
21:00 - Roma – CSKA Moskwa 3:0
W Rzymie zapanowały smutniejsze nastroje. To nie jest już ta sama drużyna, która awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. Eusebio di Francesco może zostać w każdej chwili zwolniony, mecz ze SPAL nie potoczył się tak, jak by sobie tego „Giallorossi” życzyli – przegrali po raz pierwszy od 23 września.
W Champions League miało być inaczej – Roma miała „opędzlować” CSKA i nie ociągać się specjalnie ze swoim zadaniem.
Dramatycznie było już przed samym meczem – spójrzcie zresztą na relację Kasi Lewandowskiej:
Tak wyglądają schody. Masakra. pic.twitter.com/f1Z0m5QSRX
— Kasia Lewandowska (@KatherineAFC) 23 de octubre de 2018
Zostawiając jednak wydarzenia pozaboiskowe, przejdźmy do samego meczu – jedyny jasny punkt moskiewskiej drużyny, czyli Nikola Vlasić ponownie straszył następcę Allisona, Robina Olsena. CSKA wiedziało jednak, że nic z tego może nie być, gdy po raz pierwszy trafił do siatki Edin Dżeko. Następnie trafił drugi raz. Z kolei, przy trzecim golu obsłużył asystą Cengiza Undera.
Bośniak w Lidze Mistrzów pokazuje twarz, która się nam podoba, ale której mało widzimy w Serie A. Panie Edinie, dlaczego tak jest?
Pepinazo cruzado y a cenar. Edin Dzeko firma un DOBLETE más en #ChampionsLeague.El GIGANTE Bosnio se convierte en un asesino cuando juega en las noches mágicas.⚽️🔥
— Solo Fútbol ⚽️Goles (@DeFutbollMX) 23 de octubre de 2018
AS Roma 2-0 CSKA#RomaCSKA #UCLpic.twitter.com/xlCphsQzDv