Oburzony Rose o powrocie do gry: ''Traktują nas jak szczury laboratoryjne"
Choć Bundesliga w ostatni weekend wróciła już do gry, to dokańczanie innych rozgrywek wciąż jest jeszcze planowane. Mało tego, w niektórych przypadkach to sprawa dosyć kontrowersyjna. Tak jest w kwestii Premier League. Niektórzy piłkarze otwarcie buntują się przed powrotem do gry i bez ogródek mówią o tym publicznie.
Już w sobotę starcie Bayern Monachium vs Eintracht Frankfurt! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Pisaliśmy już o Troyu Deeney, który powiedział, że nie wróci do treningów, gdyż obawia się o zdrowie swojego pięciomiesięcznego syna, który po urodzeniu miał problemy z oddychaniem. Wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się Danny Rose, który stwierdził, że tak wczesny powrót do gry to "jakieś jaja" i niepotrzebna próba podbudowania morale narodu. Obrońca Newcastle jest tą całą sprawą tak poirytowany, że nie ugryzł się w język po tamtej wypowiedzi i w trakcie podcastu Lockdown Tactics dorzucił kolejną mocną opinię.
— Natter Football (@NATTERFOOTBALL) May 21, 2020
Chcą nas wysłać z powrotem na boisko. Traktują nas jak szczury laboratoryjne albo jakieś świnki morskie. Sprawdzą na nas czy jest już wystarczająco bezpiecznie, czy nie. Wyobrażam sobie ludzi, którzy siedzą w domu mówiąc: "Jeśli tyle zarabiają, to powinni wracać na boisko". Tylko czy warto? Miałbym ryzykować moje zdrowie dla rozrywki innych ludzi, a to nie jest coś, w czym chcę uczestniczyć.
Choć Deeney na pewno ma mocniejsze usprawiedliwienie w postaci małego, nie do końca zdrowego synka, argumenty Rose'a też są słuszne. Środowisko piłkarskie jest hermetyczne, ale wciąż nie gwarantuje stuprocentowych szans na brak zakażeń, co tylko potwierdzają trzy przypadki chorych w Watfordzie. Trudno też nie zgodzić się z tym, że Premier League wraca dlatego, że muszą zgadzać się pieniążki, a nie dlatego, że sytuacja całkowicie na to pozwala. Podobnie jak w przypadku Deeneya, uważam, że jeżeli piłkarze nie czują się bezpiecznie, nie powinni mieć obowiązku powrotu do treningów, choć na pewno mogliby przy tym darować sobie określanie siebie i kolegów mianem szczurów laboratoryjnych.