Zdjęcie przedstawia strzelca zwycięskiej bramki dla EVERTONU
W piątkowy wieczór obejrzeliśmy rywalizacje Evertonu z Arsenalem na Emirates Stadium. Przez większą część spotkania w Londynie utrzymywał się bezbramkowy remis, aż przyszedł Bernd Leno i załatwił zwycięstwo ekipie "The Toffees".
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Arsenal 0:1 Everton (Leno 75'S)
Składy wyjściowe:
Arsenal: Leno - Chambers, Holding, Mari, Xhaka - Thomas, Ceballos - Saka, Smith Rowe, Pepe - Nketiah
Everton: Pickford - Coleman, Godfrey, Holgate, Digne - Rodriguez, Allan, Gomes - Richarlison, Calvert Lewin, Sigurdsson
Długo Everton musiał czekać na ligowe zwycięstwo
Everton i Arsenal do dzisiejszego starcia na Emirates Stadium podchodzili po remisach w poprzedniej kolejce. Podopieczni Carlo Ancelottiego podzielili się punktami z Tottenhamem, a Arsenal stracił zdobył zaledwie jedno oczko w derbowym meczu przeciwko walczącemu o utrzymanie Fulham. Przez to znacznie pogorszyli swoją sytuacje w kontekście walki o europejskie pucharu. O ile "Kanonierzy" notowali w minionych kolejkach wygrane, o tyle "The Toffees" już dawno temu zdążyli zapomnieć o smaku zwycięstwa. Zespół z niebieskiej części Liverpoolu nie potrafił zgarnąć pełnej puli od pięciu spotkań ligowych, na szczęście dziś się udało. Pierwsza odsłona rywalizacji na Emirates Stadium upłynęła pod znakiem bezbramkowego remisu, zatem wówczas pozostało nam czekać na kolejne czterdzieści pięć minut.
oglądam ten arsenal tak trochę z przyzwyczajaniem na zasadzie, że w coś w trzeba wierzyć, no i dlatego, że jest łatwo dostępny w telewizji. Ale gdybym mieszkał przy Kinowej, to chodziłbym na przykład na Drukarza
— stanislaw414 (@stanislaw414) April 23, 2021
Rysowanie tych linii na VARze przy spalonych to jedna z bardziej niedorzecznych rzeczy w obecnym futbolu. #ARSEVE
— Bartosz Zbrowski (@MrZbrovsky) April 23, 2021
Bernd Leno strzelcem jedynej bramki w tym meczu
Od motywów VAR-owych nie uciekniemy już chyba nigdy. Dziś po raz kolejny byliśmy świadkami linii wyrysowanej z dokładnością co do milimetra, przez co arbiter nie mógł podyktować odgwizdanej chwilę wcześniej jedenastki po faulu Richarlisona. Wówczas gospodarze stanęliby przed dogodną okazją do zdobycia bramki, a tak przez większą część spotkania oglądaliśmy bezbramkowy remis. Jednakże kwadrans przed końcem zostaliśmy sowicie wynagrodzeni kuriozalnym golem dla Evertonu, w zdobyciu którego wydatnie pomógł Bernd Leno. Sytuacja z pozoru nie wyglądała groźnie.
0:1 przegrywa Arsenal z Evertonem. Mecz sam w sobie nudnawy, ale ostatnio The Toffees do tego przyzwyczaili. 3 punkty wracają z piłkarzami Ancelottiego po kuriozalnym babolu bramkarza kanonierów Bernda Leno. Szkoda ekipy Artety, no ale cóż. Mroczne czasy na Emirates.#jejwysokość
— Sebastian Rumniak (@s_rumniak) April 23, 2021
Richarlison próbował podawać wzdłuż pola karnego do kolegi z drużyny, a koniec końców piłka znalazła się pomiędzy nogami niemieckiego golkipera, następnie odbiła od nich i wpadła do siatki. Cóż... żadnemu bramkarzowi nie życzymy takich wpadek, zwłaszcza gdy rzutują później na końcowy rezultat. Tym sposobem sytuacja "Kanonierów" wygląda aktualnie katastrofalnie. Ledwie dziewiąte miejsce z dziewięcioma oczkami do czwartego miejsca w tabeli, za to podopieczni Carlo Ancelottiego pomimo ósmej lokaty nadal liczą się w walce o europejskie puchary.
Everton wygrał na wyjeździe z Arsenalem pierwszy raz od stycznia 1996 roku. Historia.
— s23ryf🐻 (@s23ryf) April 23, 2021
Leno.. Przez cały mecz solidnie bronił i nagle takie coś XD
— ✞Surykøt✞ (@Surykot) April 23, 2021
Arsenal. Za każdym cholernym razem. Jak nie udar Luiza czy wyłączenie prądu Xhaki, to Leno oddaje hołd Almunii. pic.twitter.com/UQNEAIGCHk
— Grzegorz Garbacik (@grzesgarbacik) April 23, 2021