Liga Mistrzów, 4. kolejka, środa - CO ZA NOC, PANIE, CO ZA NOC...
Liga Mistrzów i czwarta kolejka fazy grupowej – pod takim hasłem upłynął nam ten piękny wieczór. Królowa wśród rozgrywek piłkarskich w świetnym stylu przedstawiła widzom i słuchaczom, przed milionami słuchaczy i czytelników. To jej trzeba oddać, że nawet najnudniejszy dzień z nią często jest ciekawszy od każdego spędzony z Ekstraklasą. I tak – można w ten sposób pisać, nawet kochając Ekstraklasę. Cóż dzisiaj wydarzyło się w najważniejszych spotkaniach? Odnośniki do naszych relacji znajdziecie poniżej:
Juventus – Manchester United 1:2
Viktoria Pilzno – Real Madryt 0:5
Manchester City – Szachtar 6:0
A pozostałe spotkania? Co się wydarzyło w nich? Już mówimy:
CSKA Moskwa – AS Roma 1:2
Nikola Vlasić kontra Edin Dżeko – fajnie, że rosyjska drużyna miała kogoś, kogo mogliśmy wskazać istotnie jako jej gwiazdę. Chorwat robi od dłuższego czasu robotę w ekipie wicemistrza Rosji. Tyle że zarówno on, jak i Bośniak nie trafiali dziś do bramki.
Strzelali za to inni – Kostas Manolas i Lorenzo Pellegrini dla Romy, a także Arnor Sigurdsson dla gospodarzy z Moskwy.
Pozdrowienia z Rosji przesłali swoją grą i wynikiem zawodnicy Eusebio di Francesco, a Roma wraz z Realem robią to, co miały robić od początku – idą po awans.
Valencia CF – Young Boys 3:1
Valencia wygrała – zaśpiewajmy wszyscy wraz! Santiemu Minie ja jestem winien przeprosiny za to, że pomyliłem go z Tomasem Piną z Villarrealu. Z kolei wszyscy kibice na Mestalla powinni mu się kłaniać w pas. Gol, którego dołożył Carlos Soler tylko podsumował to, jak wielka różnica dzieliła Hiszpanów od mistrzów Szwajcarii. Young Boys dokładają kolejnego gola strzelonego w Lidze Mistrzów, nawet w tym meczu remisowali, ale od piłkarzy Marcelino Garcii Torala (kolejny raz można się pomylić z Villarrealem, który kiedyś trenował) byli gorsi. „Nietoperze” nie są zadowolone z dzisiejszego wyniku Manchesteru United, dlatego ich starcie z MU na Mestalla będzie bardzo ważne… pod warunkiem, że Juventus nie załatwi ich, zanim zrobiłby to zespół z Anglii.
Olympique Lyon – 1899 Hoffenheim 2:2
Jak stać się totalnym frajerem? Odpowiedź na to pytanie zna Olympique Lyon. Gole Nabila Fekira oraz Tanguya Ndombele w mniej niż pół godziny załatwiły w miarę bezpieczne prowadzenie OL. Czesław Michniewicz jednak wszędzie już będzie prześladował nas swoim najsłynniejszym powiedzeniem. Ono znów dało o sobie znać. Skończyło się to spotkanie remisem – Andrej Kramarić i Pavel Kaderabek (w 92. minucie!!!) sprawili, że Julian Nagelsmann mógł oszaleć ze szczęścia. Porażka oznaczałaby poważne kłopoty dla Hoffenheim – nadal Niemcy nie wygrali oni jednego meczu, natomiast wciąż pozostają w grze o awans, mimo straty 3 punktów… właśnie do Lyonu.