Liga Mistrzów, środa, 6. kolejka - mecze bez znaczenia
Koniec, koniec, koniec – mamy to! Mamy to – pełne grono szesnastu zespołów, które zagrają w 1/8 finału Champions League: do wczorajszej ósemki dołączyły Ajax, Bayern, Manchester City, Lyon, Real Madryt, Romę, Juventus i Manchester United. Walka o przejście dalej trwała oczywiście tylko w grupie F, natomiast rozstrzygano też kwestię zajęcia trzecich miejsc – w Lidze Europy witamy Benfikę, Szachtar, Viktorię Pilzno, a także Valencię.
Manchester City – 1899 Hoffenheim 2:1
Ajax – Bayern 3:3 – CO TO BYŁO ZA M E C Z Y C H O!!!
Pozostałymi meczami zajmiemy się poniżej:
21:00 – Valencia – Manchester United 2:1
Dziwne jest to, że zajmujemy się meczem na Mestalla tutaj – w normalnych warunkach powinien to być mecz opisywany jako hit. Ale nie w tym wypadku – w grupie H wszystko było jasne odnośnie awansu do 1/8 finału.
Nie zmieniło się jedno – United grało słabo. Kolejny wyjazdowy mecz i ponownie „Czerwone Diabły” dały sobie narzucić warunki, jakie zaproponował rywal. Przypomnę, ta Valencia jest na piętnastym miejscu w La Liga. A przyszła już 3.minuta i już musiał interweniować Sergio Romero. Na gola czekaliśmy do 17. minuty, kiedy trafił Carlos Soler. Nie minęło zatem dużo czasu.
Czym odpowiedział Manchester? Nie oddał żadnego strzału na bramkę, w sumie próbował jeszcze dwukrotnie niecelnie, a jedno uderzenie zablokowano. Wiecie, jak wyglądał jeden z niecelnych strzałów? Ch****o. Więcej do zobaczenia w skrócie.
To jest zawodnik, którego nazywa się ponoć „Moną Lisą futbolu”. Rzeczywiście, Giaconda Pogba sprawuje się wyśmienicie. Pracuje na zagraniczny transfer do Szombierek Bytom, razem z analfabetą trenerskim.
Kolejnego gola „Nietoperze” dorzuciły już po przerwie, kiedy błąd popełnił bramkarz United. Odpowiedź przyszła zbyt późno, kiedy jeszcze ktoś mógł łudzić się, że Marcus Rashford odmieni losy meczu nie jeden raz, ale może nawet dwa lub trzy razy. Nie stało się tak. I dobrze.
21:00 – Benfica – AEK Ateny 1:0
AEK Ateny miało szanse wreszcie zakończyć mecz Ligi Mistrzów z punktami. To właśnie grecka drużyna miała spore widoki na to, żeby jej konto pozostało zerowe do samego końca. Konto bramkowe w tym spotkaniu pozostawało również puste, kiedy piłkarze obu drużyn schodzili na przerwę.
W sumie – dlaczego my im się dziwimy? Zarówno Portugalczycy, jak i Grecy nie wyjdą z grupy, każdemu było wszystko – odbębnili ten mecz. Więc nie ma co się nad nim dłużej rozwodzić. Jeśli ktoś nie traktuje kibiców poważnie
Aha, czy Grecy wykorzystali okazję na zdobycie punktu w Champions League? Oczywiście, że nie. Benfica wcisnęła jednego gola. Do widzenia, AEK, żałować Was nie będziemy.
21:00 – Young Boys – Juventus 2:1
Jakim trzeba być z kolei piłkarskim dzbanem, żeby grając w Juventusie, sprokurować karnego przeciwko Young Boys? Zapytajcie Aleksa Sandro – sędzia nie miał wątpliwości, a piłka po uderzeniu Guillaume’a Hoaraua wpadła do siatki – Wojciech Szczęsny miał ją już na rękach. Ale niestety, przerwana została jego seria prawie 400 minut bez straconego gola. Przedziwny mecz w Bernie idealnie wpisał się w specyfikę dzisiejszego dnia. Totalnie odjechane wyniki na każdym ze stadionów pewnie sprawiły, że płakali właściciele źle wytypowanych wyników na kuponach. Ale taka Szwajcaria pewnie nagra sobie ten moment i będzie się chwalić, jak prowadziła kiedyś z Juventusem.
Jeśli Real Madryt kończył swój mecz z poczuciem wstydu, to jak musieli czuć się zawodnicy Maksa Allegriego?
A szczególnie po drugim straconym golu, którego strzelił... ponownie Hoarau. Tu nie liczyło się to, że Valencia i tak zgarnie Ligę Europy, tu liczyło się granie przeciwko topowej drużynie i pokonanie jej.
Jak napisał dziś na Twitterze Maciej Chorążyk – Young Boys – 2, Old Lady – 0.
Gorzej zrobiło się jednak w momencie, kiedy znów dało o sobie znać stare przysłowie Czesława Michniewicza. Gola zdobył Paulo Dybala, a kiedy Juventus złapał kontakt, zapanowała totalna panika. Zobaczycie też pewnie, jak w doliczonym czasie gry mógł nawet paść gol na 2:2, ale sędziowie uznali, że Ronaldo dotykał piłki uderzonej zza pola karnego i absorbował bramkarza.
Gratulujemy więc Young Boys – mają swój historyczny rezultat!
18:55 – Viktoria Pilzno – AS Roma 2:1
Podczas gdy na Santiago Bernabeu działy się różne cuda…
…w Pilznie było jeszcze zabawniej. Czterech kontuzjowanych ludzi nie mogła wystawić Roma w dzisiejszym spotkaniu – Daniele de Rossiego, Edina Dżeko, Stephana El Shaarawy’ego i Lorenzo Pellegriniego.
Uwierzcie nam – jeśli ktoś obejrzał to spotkanie, zrozumiał, dlaczego mówi się o dużej zapaści Romy. James Pallotta, właściciel klubu planuje podobno jego sprzedaż. Jeżeli zatem chcieliśmy przykład kolejnej drużyny, w której pod kątem organizacyjnym nie dzieje się najlepiej – to taką dostaliśmy właśnie dziś. To oni, goście, „Giallorossi”. Zachowali się jak Wisła Kraków w Gdyni. Oddali mecz Viktorii Pilzno, która kończy rozgrywki grupowe z 7 punktami – czyli ma ich tyle samo co CSKA Moskwa.
Gole Jana Kovarika i Tomasa Chory’ego pomogły zdobyć trzy punkty, a dla Romy trafił ten, który może z niej zniknąć – Cengiz Under.
Niniejszym ogłaszamy, że Lyon, Bayern, Barcelona i Porto kończą rozgrywki grupowe bez porażki. Losujemy pary już 17 grudnia, w najbliższy poniedziałek o 12:00, w siedziba UEFA w Nyonie! Ustawiajcie alarmy i powiadomienia, ale już!